Policzyłam! Na samym parterze w moich oknach wisi aż 35m firan i to tylko po szerokości, a przecież na 2,5m są jeszcze wysokie!! Weź to wszystko zdejmij, złóż tak, by się nie pogniotło, upierz, wyjmij, uprasuj jedna po drugiej żelazkiem nie przypalając wcale (co poczyniłam kiedyś)... Potem to tylko wystarczy powiesić... ale o myciu okien nie zapomnijcie! Idzie czas świąt więc w każdym domu urobić można się po pachy! Generalne domowe porządki wjeżdżają na pierwszy plan.
Czy ktoś uwierzy, że ja te swoje 9 wielkich okien i 7 mniejszych w jeden dzień cyknę? Ba, w kilka godzin nawet!
Jeden jest tylko warunek: nie może być dzieci w domu - bo one jak wiecie sprzątanie wydłużają :)
Do mycia okien mam myjkę, która mi bardzo ułatwia sprawę. Zazwyczaj ja myję po jednej stronie, a po drugiej dokładnie poprawiają po mnie dzieci - co też pewnie znacie. Ale dziś na firanach chciałabym się skupić, bo znalazłam na nie genialny patent! Jaki?
Piorąc firany wirowanie ustawiam na możliwie jak najmniejsze np. 400. Wyjmuje je mokre, niemalże ociekające wodą. Wieszam. Teraz przychodzi czas na gadżet, który nie raz już przetestowałam i który docelowo trafił do mnie po to, by pomóc mi właśnie w tym zakresie. Steamaster. Te mokre, wiszące firany traktuję prasowaczem parowym. Przejeżdżam po każdej z nich, a gorący wyrzut pary prasuje je i suszy jednocześnie. Moment i sprawa załatwiona :) Mam model EM-202, który przeznaczony jest do domu, hoteli, sklepów czy restauracji. Ma 3l pojemnik, dzięki któremu prasuje do 90minut w temp 98stopni. Efekt? Jest idealnie! I szybciej, niż robilibyśmy to klasycznym żelazkiem. Mokra firana sama prostuje się pod swoim ciężarem, a prasowacz ją dodatkowo suszy i prasuje jednocześnie. Chwilę od góry do dołu pomacham i efekt widoczny jest gołym okiem. Prasowacz ma regulator mocy pary, także możemy używać go do różnych materiałów - nie tylko do delikatnych zwiewnych sukienek, ale też lnianych zasłon, czy obicia kanap. Plus prasowacza parowego też taki, że w takiej temperaturze para niweluje również brzydkie zapachy, także gdybyście kiedyś wybrali się do pubu w swojej wyjściowej kurtce, a potem nie mogli znieść jej zapachu - prasowacz również się przyda. Mało tego - to też dobry sposób na walkę z roztoczami czy dezynfekcję dziecięcych zabawek! Więcej na temat prasowaczy parowych przeczytacie tutaj:
Na potrzeby tego wpisu umyłam okna i odświeżyłam firany - parter mam już z głowy :) Czeka mnie jeszcze wiele takich (nie)przyjemności ale pociesza mnie to, że z roku na rok jest mi już łatwiej - za sprawą pomysłowych gadżetów właśnie.
Jeśli świąteczne porządki są jeszcze przed Wami i też chciałybyście je sobie ułatwić mam dwie informacje!
Czy ktoś uwierzy, że ja te swoje 9 wielkich okien i 7 mniejszych w jeden dzień cyknę? Ba, w kilka godzin nawet!
Jeden jest tylko warunek: nie może być dzieci w domu - bo one jak wiecie sprzątanie wydłużają :)
Do mycia okien mam myjkę, która mi bardzo ułatwia sprawę. Zazwyczaj ja myję po jednej stronie, a po drugiej dokładnie poprawiają po mnie dzieci - co też pewnie znacie. Ale dziś na firanach chciałabym się skupić, bo znalazłam na nie genialny patent! Jaki?
- Piorę firany
- Wiruję na najmniejszych obrotach
- Wieszam mokre
- Prasuję prasowaczem parowym
Piorąc firany wirowanie ustawiam na możliwie jak najmniejsze np. 400. Wyjmuje je mokre, niemalże ociekające wodą. Wieszam. Teraz przychodzi czas na gadżet, który nie raz już przetestowałam i który docelowo trafił do mnie po to, by pomóc mi właśnie w tym zakresie. Steamaster. Te mokre, wiszące firany traktuję prasowaczem parowym. Przejeżdżam po każdej z nich, a gorący wyrzut pary prasuje je i suszy jednocześnie. Moment i sprawa załatwiona :) Mam model EM-202, który przeznaczony jest do domu, hoteli, sklepów czy restauracji. Ma 3l pojemnik, dzięki któremu prasuje do 90minut w temp 98stopni. Efekt? Jest idealnie! I szybciej, niż robilibyśmy to klasycznym żelazkiem. Mokra firana sama prostuje się pod swoim ciężarem, a prasowacz ją dodatkowo suszy i prasuje jednocześnie. Chwilę od góry do dołu pomacham i efekt widoczny jest gołym okiem. Prasowacz ma regulator mocy pary, także możemy używać go do różnych materiałów - nie tylko do delikatnych zwiewnych sukienek, ale też lnianych zasłon, czy obicia kanap. Plus prasowacza parowego też taki, że w takiej temperaturze para niweluje również brzydkie zapachy, także gdybyście kiedyś wybrali się do pubu w swojej wyjściowej kurtce, a potem nie mogli znieść jej zapachu - prasowacz również się przyda. Mało tego - to też dobry sposób na walkę z roztoczami czy dezynfekcję dziecięcych zabawek! Więcej na temat prasowaczy parowych przeczytacie tutaj:
Na potrzeby tego wpisu umyłam okna i odświeżyłam firany - parter mam już z głowy :) Czeka mnie jeszcze wiele takich (nie)przyjemności ale pociesza mnie to, że z roku na rok jest mi już łatwiej - za sprawą pomysłowych gadżetów właśnie.
Jeśli świąteczne porządki są jeszcze przed Wami i też chciałybyście je sobie ułatwić mam dwie informacje!
Na moim profilu Facebook trwał konkurs w którym zgarnąć można jeden z 3 produktów od SteaMaster!
1x Prasowacz Parowy EM-202 o wartości 699zł - ten, który i ja mam. [link]
2x MINI mini prasowacz EM-02 o wartości 149zł - idealny w podróży! [link]
WYNIKI!
Nagrody trafiają do:
1. miejsce i model EM-202: Klaudia Związek
2. miejsce i model EM-02: Paulina Mazik
3. miejsce i model EM-02: Paulina Lesiak
Jeśli nie uda Ci się zgarnąć żadnego z nich - na hasło 'MARTYNAG' macie -10% na stacjonarne prasowacze parowe marki SteaMaster :) Ważny tylko do 20.12.2018r!
Przecież zawsze możesz sama zrobić sobie prezent!
Przecież zawsze możesz sama zrobić sobie prezent!
* regulamin konkursowy do przeczytania tutaj: https://www.steamaster.pl/regulamin-konkursowy/
Brak komentarzy
Prześlij komentarz