Wiesz, kto przysłowiowe kłody pod nogi Ci rzuca?
Ja wiem!
Wcale nie rzucają inni, chociaż mogłoby się nam tak wydawać. Niektórzy mają o sobie bardzo złe mniemanie - tak złe, że stają się dla siebie największymi wrogami. Nie doceniają pochwały, nie widzą własnych atutów, krytykują siebie na każdym kroku! Wmawiają sobie, że wiedzą zbyt mało, że nie są kompetentni, albo że po prostu nie wyróżniają się niczym szczególnym - i są przeciętni. To tak jakby autosabotaż, prawda? Sam sobie człowiek stwarza bariery, które uniemożliwiają osiąganie sukcesów w życiu. A te bariery mogą być tak wysokie, że aż nie do przejścia.
Chyba byłam na takim etapie. BYŁAM!
Brak mi było pewności siebie. Wydawało by się, że jej mam aż w nadmiarze. Pojawiam się przecież w sieci, docierając do znajomych i obcych mi ludzi. Piszę, jak wygląda moja codzienność. Zaglądać możecie do naszego życia.
I kiedyś nawet usłyszałam gdzieś, że o tym, co decyduje o naszych wzlotach i osiągnięciach jest poczucie własnej wartości. Jedna mała rzecz: poczucie własnej wartości! Więc może warto przestać wymagać od siebie doskonałości, bo chęć bycia perfekcyjną zaburza nam obiektywną samoocenę?
Wzięłam czystą kartkę, długopis i wypisałam: dwie cechy swojego wyglądu, które podobają mi się najbardziej; dwie cechy charakteru, które w sobie cenię; kilka umiejętności, którymi mogę się pochwalić i kilka osiągnięć, z których jestem dumna. Tę kartkę wkładałam jako zakładkę do kalendarza, bym co dzień otwierając go mogła ją przeczytać. Czytałam! I faktycznie - uwierzyłam w to. Może poświęciłam sobie dłuższą chwilę i w końcu to zakodowałam?!
Ilekroć siebie za coś ganię, a ganię często - staram się myśleć o danej sytuacji jakby to była scena z filmu. Patrzeć z boku. Chociaż to takie trudne - pozwala wyciągnąć wnioski, nawet obiektywne.
Gdy dam ciała - nie analizuję tylko tych negatywnych kwestii. Przecież w każdej życiowej porażce są pozytywne aspekty! Coś nas uczą. Daję sobie kolejna szansę!
Za każdym razem gdy wyolbrzymiam swoje potknięcia - zaczynam kwestionować to, wyszukując usprawiedliwienia dla swojego błędu czy niedociągnięcia.
I najważniejsze - wychodzę na przeciw wyzwaniom! Wyzwaniom, które sama sobie stawiam. Nawet, gdy wydają mi się zbyt trudne - postawiłam już sobie cel, więc zamiast się wycofać (pogłębiając brak wiary w siebie) powtarzam sobie "przecież dam radę! Potrafię to!" i realizuję... sukcesywnie!
W końcu czuję, że nabieram wiatru w żagle... może wypłynę na szerokie fale w nadchodzącym roku...
Brak mi było pewności siebie. Wydawało by się, że jej mam aż w nadmiarze. Pojawiam się przecież w sieci, docierając do znajomych i obcych mi ludzi. Piszę, jak wygląda moja codzienność. Zaglądać możecie do naszego życia.
To wcale nie zmienia faktu, że brakowało mi pewności siebie. Nadal jeszcze odrobinę chyba brakuje. Brakowało mi wiary we własne umiejętności i osiągnięcia. Zazwyczaj bałam się powiedzieć "musisz to zrobić" - ciągle mając w głowie to, że nie jestem osobą, która może powiedzieć Ci, jak masz żyć. Utkwiło mi w głowie, że nie jestem ekspertem w żadnej dziedzinie - chociaż mogę być ekspertem w wychowaniu SWOICH dzieci - nie narzucaniu komuś idei życia.
I tkwiłam tak sobie w tym przekonaniu, aż spotkałam motywację życia - kobietę, która mogę śmiało powiedzieć - odmieniła wszystko! Wprost i dosadnie uświadomiła mi, w jakim punkcie jestem i że muszę działać!
Wzięłam czystą kartkę, długopis i wypisałam: dwie cechy swojego wyglądu, które podobają mi się najbardziej; dwie cechy charakteru, które w sobie cenię; kilka umiejętności, którymi mogę się pochwalić i kilka osiągnięć, z których jestem dumna. Tę kartkę wkładałam jako zakładkę do kalendarza, bym co dzień otwierając go mogła ją przeczytać. Czytałam! I faktycznie - uwierzyłam w to. Może poświęciłam sobie dłuższą chwilę i w końcu to zakodowałam?!
Ilekroć siebie za coś ganię, a ganię często - staram się myśleć o danej sytuacji jakby to była scena z filmu. Patrzeć z boku. Chociaż to takie trudne - pozwala wyciągnąć wnioski, nawet obiektywne.
Gdy dam ciała - nie analizuję tylko tych negatywnych kwestii. Przecież w każdej życiowej porażce są pozytywne aspekty! Coś nas uczą. Daję sobie kolejna szansę!
Za każdym razem gdy wyolbrzymiam swoje potknięcia - zaczynam kwestionować to, wyszukując usprawiedliwienia dla swojego błędu czy niedociągnięcia.
I najważniejsze - wychodzę na przeciw wyzwaniom! Wyzwaniom, które sama sobie stawiam. Nawet, gdy wydają mi się zbyt trudne - postawiłam już sobie cel, więc zamiast się wycofać (pogłębiając brak wiary w siebie) powtarzam sobie "przecież dam radę! Potrafię to!" i realizuję... sukcesywnie!
W końcu czuję, że nabieram wiatru w żagle... może wypłynę na szerokie fale w nadchodzącym roku...
Zdjęcia z Hotelu Bacówka Radawa SPA**** [ hotel można zobaczyć w tym wpisie ] |
Brak komentarzy
Prześlij komentarz