- Były. Lokomotywy. Parowozy.
- Lokomotyfy? Palofosy? Olu chce zobacyć!
Niedziela. Nadszedł ten moment, że to, co robimy w wolnym czasie podyktowane jest przez dziecko. Spełniamy jego zachcianki - owszem. Odkąd zaczął mówić - jest ich coraz więcej. Im jest starszy, tym bardziej wyraźne są jego zainteresowania i pasje. Jak każdy rodzić pragniemy pokazać dziecku możliwie jak najwięcej. Zwiedzać. Poznawać. Oglądać. Zdobywać wiedzę. Dzięki niemu jedziemy tam, gdzie sami nigdy nie byliśmy.
Bo czasy były inne. Bo inne priorytety miało pokolenie naszych rodziców. Te priorytety, dzięki którym być może mamy teraz więcej czasu dla swoich dzieci. Chociaż wydawałoby się, że z roku na rok dni są krótsze, minut jest jakby mniej, czas ucieka przez palce... Chociaż wydawałoby się, że mimo postępu techniki, która wyręcza nas w codziennych obowiązkach wolnego czasu powinno przybywać - jest jakby odwrotnie. To nasi dziadkowie, pomimo obowiązków związanych z prowadzeniem gospodarstwa rolnego rękoma własnymi mieli czas na cowieczorne spotkania na ławce pod jabłonią, niczym na tablicy facebook'a wymieniając się aktualnymi nowinkami... mieli czas na rodzinne libacje od święta i nie... na dansingi, do których na wozie dojeżdżało się kilkadziesiąt kilometrów nawet. Wtedy był czas, by samodzielnie chleb upiec, masło ubić, śmietanę zakwasić, obrus wyhaftować. Teraz wolny czas trzeba rozplanować dokładnie, by jak przez palce nie przeleciała nam rodzinna niedziela.
Wyjeżdżamy. Rekompensatą niesamowitą jakichkolwiek 'niedogodności' przygotowań do każdej wyprawy jest jego ekscytacja - ekscytacja dziecka. Iskierki w oczach! Głośne "wwoooowww!" na widok czegoś nowego - czegoś, co go fascynuje! Pasjonat Kolejnictwa! - a zaczęło się tak niewinnie :)
Sochaczew.
Muzeum Kolei Wąskotorowej.
Oli i Leo: ogrodniczki - Pocopato / czapka - PomPomCap / plecaczek - Turlu Tutu
Mamuśka: bluzka, kamizelka - Reserverd / spodnie - Zara / buty - Nessi.
Mamuśka: bluzka, kamizelka - Reserverd / spodnie - Zara / buty - Nessi.
kolejka;)))) dla małych i dużych chłopców;))))
OdpowiedzUsuńzdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńMasz rację Martyno, mnie też ciągle zadziwia i zastanawia ten paradoks. W dobie tylu udogodnień w codziennym życiu, coraz mniej tego życia mamy. Jak byłam dzieckiem, rodzice w tygodniu nie raz szli ze mną do znajomych. Dorośli rozmawiali, dzieci szalały. Kto dzisiaj ma czas na spotkania towarzyskie w środku tygodnia?
OdpowiedzUsuńMój synek 2,5 roku uwielbia pociągi szkoda, że mamy tak daleko bo miejsce wygląda bardzo ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńWięc na tym etapie to normalne : ) Poszukajcie w swojej okolicy - być może takie muzea są też w Waszym rejonie :*
OdpowiedzUsuńTo zaskakujące... zbyt dużo czasu pochłaniają nam media. Jestem o tym przekonana - i każdy ma tego świadomość. TV, internet, telefon... Wystarczy odciąć się od portali społecznościowych i już mamy więcej czasu chociażby na obowiązki domowe...
OdpowiedzUsuńZrozumiałam aluzję ;) idę do garów :)
OdpowiedzUsuń:P ja jestem w LESIE!
OdpowiedzUsuńWidać po oczkach, że Oli rozkochany i niesamowicie zaciekawiony!;) Super! Uwielbiam i u nas takie chwile, ten wzrok, to podekscytowanie i te emocje...♡
OdpowiedzUsuńPowiem Ci więcej... trudno było zobaczyć na twarzy uśmiech... Był tak skupiony, tak podekscytowany, że nie sposób tego opisać. Nie wiedział gdzie patrzeć, słuchał gdy opowiadaliśmy mu co to jest i do czego służy. Zaskoczył nas... :)
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę myśllałam, że to Chabówka i że byliście tak blisko nas! :)
OdpowiedzUsuńMy niedługo zamieszkamy w miejscu z widokiem na kolej :D Ciekawe czy przełoży się to na wzmożone zainteresowanie pociągami u Jaśka:) Jak na razie jest żywo zaaferowany samochodami i woła brum brum jak tylko jakiś zauważy :) A z tym czasem,sama nie jestem przekonana czy kiedyś rzeczywiście było go więcej :) Bo widzisz dziadkowie siedzieli pod jabłonią bo nie mieli pod ręką telefonu:) Był czas na pieczenie chleba, bo inaczej chleba by nie było - teraz wychodzimy do piekarni. Może tylko Nam się wydaje, że tamte czasy był spokojniejsze, bardziej leniwe bo kobieta mogła pół dnia haftować, tyle tylko, że te hafty niekoniecznie były pasją, może obowiązkiem?
OdpowiedzUsuńMoże masz rację... albo nie może! Na pewno... :) Ale powiem Ci: to co napisałam to przełożenie tego, co opowiada nam stare pokolenie. "Bo kiedyś to (...)! Bo za dawnych czasów (...)! BYŁ CZAS NA WSZYSTKO. TROCHĘ CHLEBA, TROCHĘ NIEBA"
OdpowiedzUsuńA co do kolei - chyba niemalże każdy chłopiec przechodzi etap fascynacji tymi maszynami w okolicach drugiego roku życia :) Kto wie... może doceni Waszą lokalizację jeszcze bardziej, niż się Wam wydaje
A jednak tak daleko... Kochana jak będziemy NA SZCZYCIE to Cię o tym poinformuję :*
OdpowiedzUsuńchyba każdego małego chłopca kręcą różnego rodzaju środki lokomocji. U mnie to były statki, jednak z racji znacznej odległości od morza, to nie za wiele ich w dzieciństwie widziałem:) Świetnie, że sprawiliście brzdącowi taką miłą niespodziankę, aż miło popatrzeć na radość płynącą z tych zdjęć:)
OdpowiedzUsuńJa powiem Ci więcej... to nawet nie można nazwać radością. Był zszokowany, zaciekawiony, zaangażowany w obserwację i niebywale przejęty. To nie jakieś tam zwiedzanko :) to była pasja!
OdpowiedzUsuńMy aktualnie przerabiamy ryby i dinozaury :) Byliśmy już w afrykarium, więc ryby zobaczone, pora na park dinozaurów :)
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka, my jesteśmy na etapie samochodów, wyścigówek ale myślę że mój Piotr jak by trafił do takiego miejsca to nie chciałby z niego wyjść :)
OdpowiedzUsuńI zawsze pójdziemy w kierunku zainteresowań naszych dzieci... :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się dostosować do potrzeb dziecka ;) Dinozaury przed nami
OdpowiedzUsuń