To tylko niespełna trzyletnie dziecko.
Nie będę mu pokazywać wymyślnie wymalowanych pisanek.
Wystarczy kilka jajek. Tak przy okazji śniadania.
Wystarczy kilka jajek. Tak przy okazji śniadania.
Wiecie, ile frajdy dziecku sprawia najprostsza czynność, która kojarzyć się będzie przy tym z okresem świąt właśnie? CAŁE MNÓSTWO! Zapewniam. Od kilku tygodni Oli towarzyszy mi w kuchni każdego dnia. Nim stuknę pokrywą garnka - jest przy mnie. Pomocnik nr 1. Cóż, muszę mu zadania wymyślać, nawet najprostsze, by czuł się potrzebny.
Jaja z rana jemy często. I Oli te jaja uwielbia! Zwłaszcza, że zdarzają się dostawy prosto z babcinego kurnika. W każdym sklepie dekoracji świątecznych całe mnóstwo. Wiele gotowych rozwiązań, niezliczone ilości akcesoriów do zabawy w domu. Stojąc przy kasie złapałam barwniki do jaj - za przysłowiowe grosze. I wiecie co? Nie trzeba tworzyć perfekcyjnych pisanek - wystarczy, że cała zabawa da naszemu dziecku wiele radości, a niejadka być może skusi do pochłonięcia przygotowanego przez siebie śniadania.
Dziś rano wyznaczyłam Starszemu zadanie: przygotować pyszne, kolorowe jajeczka, które zjemy na drugie śniadanie! Więc wziął się do dzieła! Policzył jajka, włożył do garnka z osoloną wodą i cierpliwie poczekał, aż ugotują się na twardo. A potem była zabawa: jedne jajka ozdobił naklejkami, które wyciągnęłam z dolnej szuflady (takiej, co to w niej jest wszystko) pozostałe wrzuciliśmy do barwników. Jakimś dorzuconym do zestawu pisakiem próbował robić wzory ale... nie skończył, bo z głodu przystąpił do jedzenia - aż uszy się trzęsły!!
Tyle radości! Za kilka groszy.
Tyle opowiadania tacie, jak pyszne zrobił śniadanie, jak kolorowa była podłoga i jak ciężko było domyć ręce. Takie właśnie jaja, spod dziecięcej ręki znajdą się w naszej święconce. Nieperfekcyjne - najlepsze! :)
Kilka linków: Oliwierek - Monello / akcesoria kuchenne - piękno w domu / mikser - smeg / garnki - valdinox / porcelana - altom
Bo zabawa w kuchni jest najlepsza że wszystkich :) Ja że swojego dzieciństwa nie mam takich wspomnień i to był wielki błąd mojej mamy :) kuchnia była dla nas niedostępna..
OdpowiedzUsuńSuper! :) U nas w tym roku święta pod znakiem rekonwalescencji, ale może pisanki uda się zrobić :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę Wam cudownych świąt :* ZDROWYCH przede wszystkim!
OdpowiedzUsuńZ tym się nie spotkałam jeszcze :) U nas raczej było zaganianie do kuchni :P
OdpowiedzUsuńDo dziś pamiętam przypalone kotlety, wygotowaną wodę ze wszystkich potraw :)
Uczyłam się na błędach - dosłownie!
Dzięki i nawzajem - wspaniałych świąt!
OdpowiedzUsuńPewnie, że przygotowujemy razem...nie ma innej opcji
OdpowiedzUsuńBardzo się to chwali :)
OdpowiedzUsuń