Statek

Nasze dzieciństwo. To były czasy! 


Biegało się po polach, po rzekach, po lasach, po stertach ze słomą i kopcach pełnych ziemniaków. Kąpaliśmy się w stawach, wchodziliśmy na drzewa i bawiliśmy się w chowanego w stodole pełnej zboża ukrywając się między belkami siana... a woda w rzece była na tyle czysta, by móc się w niej umyć.
Wozili nas w autach bez fotelików, nieprzypiętych pasami - ba! nawet świateł włączonych w ciągu dnia samochód mieć nie musiał. Uczyliśmy się jeździć na rowerach bez kasku, sanki nie miały atestów, a rodzice na przejażdżki rowerowe po prostu sadzali nas na bagażniku - podkładając nam jakiś sweterek pod pupę, co by było wygodniej i nakazując, że mamy się mocno trzymać siodełka i nogi rozstawiać szeroko. Żadnych fotelików - Ależ to była frajda! 

Nie istniało pojęcie BIO i EKO. Najlepszym smakołykiem był chleb z cukrem polany wodą, albo dla odmiany chleb z masłem (PRAWDZIWYM!) i solą, przepity kompotem z jabłek z pod sąsiadowej jabłonki.  I z kranu piło się wodę - tak po prostu, ze szklanki.


Teraz jest inaczej....

Usiadłam dziś z dzieckiem przy białych kartkach papieru. Rysowaliśmy dziwne stwory uruchamiając wyobraźnię. Z nudów zaczęłam składać jedną z kartek. Róg do roga. Na pół. I jakoś tak samo z siebie, przywołało się żywe wspomnienie tych wszystkich zabaw z dzieciństwa. Bez większego zastanowienia, jakbym robiła to każdego dnia złożyłam STATEK. Złapałam dziecko za rękę i tak jak kiedyś, gdy sama byłam jeszcze mała, pobiegłam z nim na rzekę za naszym domem puścić ten statek dalej. Pozwolić, by porwał go powolny nurt... by móc patrzeć, jak odpływa... 
i cieszyć się z zachwytu dziecka, i cieszyć się, że właśnie powstają jego wspomnienia. 










22 komentarze

  1. Teraz coraz więcej udogodnień, a życie coraz bardziej skomplikowane i pełne zagrożeń... Mam wrażenie, że kiedyś żyło się prościej i radośniej.

    OdpowiedzUsuń
  2. zdjęcia rewelacyjne;))))

    to były super czasy już nigdy nie wrócą. do tego jeszcze dodam mleko prosto od krowy i chodzenie na szaber do sąsiada po owoce;))

    najlepsze wspomnienia tworzysz własnei teraz. kiedy twoje dzieci dorosną będą to pamiętały jak z mamą statki puszczały, młodszy jeszcze za maleńki na puszczanie statków ale czas leci szybko....ani ise nie obejrzysz i będzie gonił za starszym. bedą się bawić przytulać klócić godzić i pyskować;) wszystko co najlepsze to właśnie teraz. dorosłe życie już wcale nie takie samo

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację... potem przyjdą większe problemy, niż zielona kupka, gilek do pasa, zła bajka.
    Jak to się mówi: małe dziecko mały kłopot - duże dziecko, duży kłopot. Więc cieszę się, że jeszcze są całkiem mali :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak było...
    Ale może to świat stał się jakiś bardziej niebezpieczny, niezrównoważony... ?
    Czy my zaczynamy widzieć więcej? Słyszeć więcej?
    Co przekłada się na wychowanie naszych dzieci...

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszka Monika5 kwietnia 2017 19:42

    Do dziś pamiętam, jak wsadziłam nogę w szprychy 😂 ach to były czasy

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasze dzieciństwo było bez wątpienia inne niż to, które mają obecne dzieci, ale osobiście bym nie skopiowała go do obecnych czasów :) To, że jeździliśmy bez fotelików, bez kasków, nie mieliśmy nigdy wypadku więc żyjemy, ale gdybyśmy mieli mogłoby nas tutaj teraz nie być. Dla mnie teraz jest dużo bezpieczniej pod tym względem. A wspomnienia tworzymy naszym dzieciom sami, możemy im pokazać wszystko to co i my robiliśmy za dzieciaka, to tylko i wyłącznie od nas zależy czy spędzą dzieciństwo z nosem w tablecie czy na rowerach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Marcelina Domańska5 kwietnia 2017 21:28

    Oj to było wspaniałe dzieciństwo:)
    Przywrocilas mi wspomnienia. .. jeszcze dodam skakanie w gumę do poznania w gorące lato i jak się miało naście lat to spanie w ogrodzie i chodzenie po mojemu na "rapsa" do sąsiada :)
    Pozdrawiamy Was cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś nie byliśmy tak bardzo przytłaczani natłokiem złych informacji i wiadomości. Teraz gdy włączysz telewizor, wejdziesz na facebooka czytasz o nieszczęściach innych ludzi, o wypadkach, chorobach. Wcześniej żyliśmy tylko tym co nas bezpośrednio otaczało. Nie mieliśmy świadomości, że gdzieś tam po drugiej stronie globu porwali dziecko, a kobieta z innego miasta śmiertelnie pobiła córkę gdy ty w tym czasie robiłaś zakupy.
    I ciągle żyjemy w przekonaniu, że może stać się coś złego. Panikujemy na samą myśl, że nasze dziecko mogłoby samo bawić się na placu zabaw. Kiedyś było więcej niebezpieczeństw. Nie było placów zabaw, ja bawiłam się na placu budowy, wśród gwoździ i wystających śrub z betonowych płyt. Na osiedlach nie było oświetlenia. Pod blokami przesiadywała pijana młodzież.
    Jedyne co, to na pewno było mniej samochodów :)
    Teraz dzieci wszędzie chodzą z rodzicami, opiekunami. Mam wrażenie, że to ogranicza dzieciaki. Dzieciństwo jest pod pełną kontrolą rodzica.

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki spontan to ja lubię :) Od rysowania do puszczania statków na rzece :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nasze dzieciństwo... :) to było coś.
    Sama ostatnio rozmyślałam, jak to się kiedyś grało w gumę, czy bawiło z dzieciakami w "chodzi lisek..." . Całe dnie spędzało się na dworze i wracało w ubrudzonych ubraniach do domu:). Fajnie się wspomina....
    Teraz dzieci spędzają czas przed telewizorem, komputerem czy komórką. Towarzystwo bardziej wirtualne niż w realu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Każda z Was pozwala mi tu przywrócić w pamięci sobie kolejne zabawy z dzieciństwa. Klasy, guma, berek... to klasyki!
    teraz dzieci nie rozmawiają nawet w szkole ze sobą - po prostu wolą odpalić komunikator... tak po prostu. Patrzenie komuś w oczy wydaje się krępujące?!

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz rację - te złe informacje bombardują nas każdego dnia. Zawsze byłam zdania, że szczęśliwi Ci, którzy nie wiedzą. Tak po prostu :)
    I wiesz... nadal się do tego stosuję. W tej chwili stronię od programów informacyjnych - zbyt dużo złego tam pokazują! nie mogę podołać psychicznie... zbyt wrażliwa może jestem. Wolę nie wiedzieć, niż zarywać kolejne noce na rozmyślaniu o tym, co może się stać, jak cierpią inni ludzie/dzieci/zwierzęta, co nam grozi, jak bardzo źli ludzie stąpają po ziemi. Na bieżąco z wiadomościami za to jest mój mąż - informuje mnie o rzeczach istotnych.

    Tak bardzo zły jest świat, że nawet nie chcę o tym wiedzieć. Nie wiem czy to dobra cecha, ale w tej chwili pozawala mi być szczęśliwą, zasypiać w spokoju... tak po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  13. Skakanie w gumę i klasy - tak, to nasze zabawy dzieciństwa :) Skakanka paliła się w rękach, buty i kolana były wiecznie poździerane....

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest w tym mnóstwo prawdy! Może to znak, że poszliśmy o krok dalej... ? Tak po prostu?

    Mam nadzieję, że moje dzieci będą miały piękne wspomnienia... :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O cholera! Mi się nie przydarzyło ale... kiedyś mama zgubiła mnie po drodze :P bagażnik się urwał !!!! :O
    Wyszłam z tego cało i ubaw miałam po pachy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Co do zgubienia: u nas tradycją były zimowe wyjazdy do cioci mieszkającej w lesie i kuligi za samochodem: oj ile razy nas gubili podczas takich kuligów ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. To są dopiero wspomnienia :) Te odmrożone stópki, które grzało się w otwartym piecyku... te potłuczone od upadków pupki :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobrze, że mamy blisko :) kilka kroków za domem. Niestety jeszcze chwila, i tę rzekę zarośnie zielsko... ale w planach podobno mają jej poszerzenie. Liczę na to !

    OdpowiedzUsuń
  19. Moje dziecko nadal uczy się jeździć na rowerze bez kasku, więc nie jest chyba tak źle. Kask mamy tylko do fotelika i holu, bo tam dziecię podczas upadku nie ma jak wyskoczyć, czy ochronić głowy. Zwykłych upadków na ziemię z chodnika się nie boimy. Poleca się ekipa pozwalająca bawić się dziecku brudnym patykiem z alemamo pe el ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Widzisz, zdrowy rozsądek przede wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Właśnie dziś została mi zwrócona uwaga,że moje dziecko jeździ bez kasku...I szczerze nie przejąłem się nią. Bo mnie uczono jeździć bez kasku nikt mi nie zakładał na co tylko się dało ochraniaczy. I żyje. Mam się dobrze. Myślę,że mamy pokolenie przewrażliwionych do granic możliwości rodziców nad swoimi dziećmi. Nie dajemy im szans na błędy,na spróbowanie czegoś innego,zrobienia czegoś po swojemu.
    Nie daj Boże upadnie i ma kolanko zadrapane...Ja miałam tego mnóstwo,pełno siniakow,zadrapań itp. I miałam cudowne dzieciństwo i chce tego samego dla swojego dziecka. I wiecie co, niech upadnie,niech ma siniaki itp. Inaczej nie nauczy się życia,nie będzie wiedzieć co może a czego nie. Niech próbuje wchodzić na drzewo niech doświadcza tego wszystkiego co niesie za sobą dzieciństwo,bo dzieciństwo jest tylko jedno. Nie cofnie się go...A na białe koszule i sztywne siedzenie przyjdź jeszcze czas.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ludzie bywają czepliwi - tak po prostu. My również jeździmy bez kasku - zdarza się, oczywiście! Zwłaszcza wokół domu. Owszem - to zabezpieczenie przed upadkiem duże... no ale cóż - nie będę ściemniać, że jestem idealną matką :)
    Masz rację z tym przewrażliwieniem - tak jest. Poza tym nasze pokolenia to ludzie, którzy chcą za wszelką cenę zabłysnąć wiedzą lub głupotą - często jedno i drugie. Lubimy się wywyższać :/
    Pozwólmy dzieciom być dziećmi! Tak po prostu :)

    OdpowiedzUsuń