Może to ostatnie ciepłe promienie słońca tego roku, przed którymi chowamy się w cieniu. Może to ostatni w pełni ciepły weekend, który trzeba wykorzystać. Zatem wykorzystajmy! Usiądźcie razem na tarasie, w cieniu drzewa, pod altanką. Napijcie się ciepłej kawy, herbaty, a może zimnego mleka. Zjedzcie kawałek ciasta, cukierki, owoce - cokolwiek, byleby zaspokoić. Już niedługo przecież chować będziemy się przed chłodnym wiatrem w naszych domach...
Gdy wybieraliśmy projekt domu marzyło mi się, by z jego części na parterze wygospodarowany był taras - tak totalnie schowany w bryle budynku. Chciałam, by był przedłużeniem domu, by był drugim salonem jednocześnie pozwalając na to, by to właśnie na nim owiewał nas wiatr (choć troszkę przesadza!!), żeby spotykać się na nim ze słońcem. Wyobrażałam sobie, jak siedzimy na kanapach wyłożonych mięciutkimi poduchami, wokół dużo zieleni, ze stropu zwisają dwa fotele, na środku stoi mały stolik - do kawy właśnie. Jeszcze nam do tego daleko, jeszcze nie ma nastrojowych lampek, jeszcze nie ma kwiatów w donicach, jeszcze nie ma stołu, przy którym zmieści się cała rodzina przy wieczornym grillu. Na wszystko jeszcze przyjdzie czas...
Dziś cieszymy się ciepłą pogodą. Wychodzimy z jadalni prosto na świeże powietrze, chociaż nasze stopy nadal stąpają po przyjemnym dywanie. Siadamy na krzesłach przy stoliku z sieciówki i zapijamy się kawką, zajadamy słodyczami: po śniadaniu, po obiedzie, przed kolacją, w niedzielę i święta, gdy tylko pogoda na to pozwala.
Gdy wybieraliśmy projekt domu marzyło mi się, by z jego części na parterze wygospodarowany był taras - tak totalnie schowany w bryle budynku. Chciałam, by był przedłużeniem domu, by był drugim salonem jednocześnie pozwalając na to, by to właśnie na nim owiewał nas wiatr (choć troszkę przesadza!!), żeby spotykać się na nim ze słońcem. Wyobrażałam sobie, jak siedzimy na kanapach wyłożonych mięciutkimi poduchami, wokół dużo zieleni, ze stropu zwisają dwa fotele, na środku stoi mały stolik - do kawy właśnie. Jeszcze nam do tego daleko, jeszcze nie ma nastrojowych lampek, jeszcze nie ma kwiatów w donicach, jeszcze nie ma stołu, przy którym zmieści się cała rodzina przy wieczornym grillu. Na wszystko jeszcze przyjdzie czas...
Dziś cieszymy się ciepłą pogodą. Wychodzimy z jadalni prosto na świeże powietrze, chociaż nasze stopy nadal stąpają po przyjemnym dywanie. Siadamy na krzesłach przy stoliku z sieciówki i zapijamy się kawką, zajadamy słodyczami: po śniadaniu, po obiedzie, przed kolacją, w niedzielę i święta, gdy tylko pogoda na to pozwala.
Nasz outdoor.
dywan outdoorowy - Komfort
Raj na ziemi :)
OdpowiedzUsuńCudowne chwile! Relaksuj się i czerpać radość😙
OdpowiedzUsuńOooo to ja poproszę kawałeczek tego ciacha, mleczko do kawy i trzy zestawy ćwiczeń na wieczór ;)
OdpowiedzUsuńJa także marzę o tarasie! Ale coś mi się wydaje, że nie będzie to takie proste. Powoli myślimy o własnym domu, ale jedno jest pewne: nie będziemy nic nowego stawiać, ale kupimy stary dom do remontu, więc pewnie taras to ja będę musiała sobie sama dorobić ;-)
OdpowiedzUsuńTaras to zdecydowanie ulubiona część naszego domu :) Co prawda nasz jest totalnie wystawiony na działanie wiatru i słońca, ale i tak zjadamy na nim wszystkie wiosenne, letnie i jesienne posiłki :) Piękna zastawa! http://codziennik-kobiety.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPiękne fotki!
OdpowiedzUsuńU nas już się robi jesiennie, ale ja się akurat z tego bardzo cieszę, bo jesień to moja ulubiona pora roku :)
Nic nowego, jak zwykle pięknie :P A mi się marzy dom :)
OdpowiedzUsuńMarzenia trzeba spełniać :*
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze - ja też lubię czasami ten jesienny czas... lubię wchodzić do cieplutkiego domu, lubię ciepło kominka...
OdpowiedzUsuńKochana pocieszę > nas też wiatr i słońce nie oszczędza. Ten rok nie był jednak upalny na tyle, by bardzo narzekać (za wyjątkiem kilku dni). Gdybyśmy spędzali lato na tarasie w ubiegłym roku - chyba w tym roku myślelibyśmy o czymś, co nas osłoni.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli go będziesz musiała dorobić - musi być, musi skupiać w sobie rodzinę, być miejscem wielu ważnych dla rodziny wydarzeń... :) potrzeba czasu ale... przecież ten czas tak szybko pędzi!
OdpowiedzUsuńSpokojnie ;) potowarzyszę Ci nawet w trakcie tej ostatniej "przyjemności" :) Będę dopingować
OdpowiedzUsuńDokładnie to ! Dokładnie to :)
OdpowiedzUsuńMój własny, prywatny, (nie)idealny :)
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona Waszym dywanem, biesiadowaniem i .. no tak, z racji mojego łakomstwa ciastem. czy to piernik czy ciasto marchewkowe ?
OdpowiedzUsuńSuper! Marzy mi się też takie miejsce w przyszłości ;) Można się zupełnie zrelaksować <3
OdpowiedzUsuńAch i właśnie dla takich chwil naprawdę warto żyć :))
OdpowiedzUsuńCiasto jest czekoladowe z konfiturą wiśniową :)
OdpowiedzUsuńAż zdradzę przepis, bo jest naprawdę proste w wykonaniu:
Składniki:
3 jajka, 1 szkl cukru, cukier waniliowy, 1 szkl mleka, 3 szkl mąki, 1 łyżeczka sody oczyszczonej, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, 3-4 łyżki kakao, rodzynki, konfitura (u mnie wiśniowa), 1/2 szkl. oleju
Przygotowanie:
jajka zmiksować z cukrami (ok. 5 minut), dodać mleko, mąkę, konfiturę i pozostałe składniki (olej na końcu). Przełożyć na blachę. Ja dodatkowo nakładam na wierzch kleksami konfiturę (głównie owoce z niej). Pieczemy ok. 60 min w 18O'C.
I nie trzeba tego relaksu szukać nigdzie daleko :)
OdpowiedzUsuńwarunek jest jeden: trzeba je doceniać ! :)
OdpowiedzUsuńPięknie😍 Ja zawsze marzyłam o kawie i książce na własnym tarasie, ale jeszcze muszę trochę poczekać.
OdpowiedzUsuńAle warto czekać.... zawsze warto :)
OdpowiedzUsuń