Raz w tygodniu rzucić codzienność i wyjechać, odstresować się nad wodą....
... wśród komarów i zapachu spalonej na grillu kiełbaski. Wśród zgiełku krzyczących z radości (i złości) obcych dzieci. Wśród plusku wody i szumu wiatru. Nad jeziorem, nad wodą, nad rzeką, nad sadzawką - gdziekolwiek.... byle daleko, byle wśród wielu chaszczy i drzew rosnących przypadkowo, przez nikogo nie znany, w swoim malutkim drewnianym białym kąciku z dostępem do kawałka plaży/lasu/czegokolwiek.
Skąd ten pomysł? Skąd to pragnienie posiadania drugiego miejsca na ziemi skoro własny dom całkiem nowy posiadamy na własność? Na wsi, z dostępem do rzeki (jakakolwiek by nie była). A no... to właśnie ogłoszenie:
Duże siedlisko w sąsiedztwie Biebrzańskiego Parku Narodowego sprzedaję, ponieważ marzenia o sielskim życiu na łonie natury poszły się paść wraz z decyzją mojej - byłej już - narzeczonej by związać się z przyjacielem rodziny. Miało być bieganie na golasa wokół studni, zażywanie rozkoszy w ruskiej bani, pozdrawianie saren i łosi z ganku z bimbrem w dłoni itp. Miał być stworzony park z bogatą różnorodnością gatunków, ale wszystko wskazuje, że wszystkie te uciechy będą udziałem nowego właściciela, bo ja do tej ziemi już, kurwa, serca nie mam.
(...)Teraz konkrety: działka jest naprawdę miodzio. 5.3 ha w jednym kawałku + 2 ha bagien na obszarze Parku. Starą, centralnie położoną chałupę (ja myślałem o rozbudowie, bo duszę chciałem utrzymać) osłania od strony drogi spore pole kukurydzy, które teraz Andrzej uprawia, ale stanowić może wspaniały bufor chroniący przed wścibstwem co poniektórych localsów. Z drugiej strony stary sad, w którym na sznurowej huśtawce, w przesączających się przez jabłoniowe liście promieniach sierpniowego słońca miała się kiedyś huśtać nasza blondwłosa córeczka... Nie, że mam jakąś córkę... Dobra, bo się znowu rozkleję... Koło domu przepływa, głównie wiosną, bo potem robi się leniwy jak uchodźca na zasiłku, strumień, także stawek też by można fajny pierdolnąć.
(...)Do carskiej szosy, a więc i BPNu jest 6 km. Na tyle blisko, że rowerkiem można cyknąć bez zmęczenia, a na tyle daleko, że żadnych ograniczeń co do budowli wymyślnych typu wieża obserwacyjna, czy sauna parowa nie ma. Lochy dla niewiernych dziewczyn raczej nie przejdą bo wody gruntowe dość wysoko i zabawa będzie krótka.
(...)Bardzo bym chciał, żeby komuś to siedlisko posłużyło. Może nawet jakiejś parze gejów czy lesbijek, bo ja w heteroseksualne szczęście jakoś przestałem wierzyć. Jak coś, to czasu mamy niewiele. No chyba, że TK z Bodnarem i Brukselą się wkurwią i rzeczoną ustawę wywalą, a prawi obywatele będą se mogli kupować co chcą, gdzie chcą i w dowolnym rozmiarze.Roch
- całe ogłoszenie z fotami dostępne jest tu: http://otodom.pl/oferta/ogromne-siedlisko-nad-biebrza-ID2Xfwt.html
Facetowi ewidentnie się nie udało. Ale... komuś innemu może. Może mi. Może nam. Może Tobie?
Takie małe kilkaset metrów kwadratowych, zarośniętych drzewami co cień dają upalnym latem, może jakieś dwie jabłonki, między którymi zawiśnie hamak, albo świerków kilka. Kilkaset metrów ogrodzone malutkim płotkiem, na których stanąłby mały drewniany domek. Domek, w którym postawiłabym babciny kredens i babciną komodę, może równie babciny stolik, z metalowym łóżkiem pełnym poduch. Dywanik na środku, który nada przytulności. Antresola wyłożona materacem, na którym pomieści się cała rodzina. Okna z okiennicami, które wpuszczać będą do wnętrza odrobinę promieni słonecznych przeciskających się przez liście. Jedna wielka szafa, która zmieści wszystkie bagaże i półki aż po sufit obładowane drobiazgami potrzebnymi do przetrwania kilku dni. Na środku wyspa, przy której zrobione zostanie całe mnóstwo smakowitych przekąsek... Wiadra na tarasie, w których rosnąć będą kwiaty, ratanowe pufy, fotel bujany z odzysku... Może w tym domku byłoby magicznie, ciepło... klimatycznie... zupełnie inaczej niż w domu, w którym wszystko nowe i pachnące. Swojski klimat, swojskie jedzenie, swojskie życie. Bez TV, bez telefonów, bez mikrofalówki (której nadal nie mamy) z aparatem oczywiście.
Oderwanie od rzeczywistości... miejsce, do którego pędziłaby latem cała rodzina. Miejsce, w którym spalona na ognisku kiełbasa smakuje lepiej niż ta z nowiuśkiego grilla na Twoim tarasie. Relax...
Mogłabym Wam teraz wrzucać tutaj setki takich wnętrz, setki zdjęć domków, inspiracji miliony, bo mam to wszystko przed oczyma i w folderach niezliczonych na dysku... ale... rzucę Wam tylko kilka zdjęć natury.
To takie marzenie... do zrealizowania?
ja tez mam takie marzenie... ale strasznie odlegle... eh... moze w totka jak wygram?
OdpowiedzUsuńSpelnienia Twojego zycze :*
Trzeba grać w totka! ;)
UsuńMartynko, cudownie czyta się Twoje wpisy... Mimo, że część jest smutnych, ale też część z odrobiną nadziei i radości. Moim marzeniem też jest w pierszej kolejności mieć swój własny domek. A w kolejnej to właśnie domek. Przy samym jeziorze. Z własnym pomostem. Z miejscem ma ognisko.. MM
OdpowiedzUsuńCzasami odpala mi ta nadzieja i taka radość kiełkuje :) trzeba sobie stawiać cele... trzeba marzyć... trzeba iść do przodu niezależnie od tego, co było, jest czy będzie!
UsuńDziękuję, że jesteś... dziękuję, że czytasz :*
Ależ się rozmarzyłam..Bo ja to kocham Mazury, kocham to małe żeglowanie...Tam dawno temu odnalazłam siebie i pierwszy raz poczułam się pewną siebie i wyjątkową...Mam tak miłe wspomnienia i kiedy czytałam Twój opis to też zapragnęłam domku na jeziorem...Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńWiesz.. ja Cię rozumiem
UsuńDoskonale Cię rozumiem :) I ja jak czytałam tą nieszczęsną ofertę sprzedaży to uwierz mi - zapragnęłam o stokroć bardziej... bo tak to cudownie zobrazował :) No Roch genialny !
pewnie że tak ! ja tak sie czuje gdy jade do Teściowej! jezu jajecznica rano z 35 jajek smakuje tak jakbym jadła kawior albo nie wiem co no mega <3 trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńIlona nellavita.pl
Ilonko to powiem Ci cudowne masz wspomnienie... z teściową :) Jak nieliczni :)
UsuńEh, tez mi sie cos takiego marzy...
OdpowiedzUsuńto może razem? Hmmm ? :)
UsuńTaka działka nad jeziorem to marzenie.. Już mam domek wymyślony nawet :) A to ogłoszenie urzeka :D
OdpowiedzUsuńOgłoszenie facet wypalił w 10!
UsuńMoże ktoś skorzysta? :)
Oj obawiam sie ze nastepny kredyt moglby ludziom zrojnowac zycie. Chyba na taki wydatek nie kazdy moze sobie pozwolic? Dzieci szybko rosna a potrzeby razem z nimi, za chwile bedziemy odkladac na ich przyszlosc prawda? Szkola, wycieczki, zajecia dodatkowe, studia, mieszkanie.... jak pomyslec ile rodzice w nas inwestowali to chyba trzeba zaczac juz powoli oszczedzac :p Taka dzialka to chyba zbyteczny wydatek..Ale pobujac w oblokach zawsze mozna :) Dzieki takim marzenion rosnie motywacja do pracy! Dzialajmy wiec :)
OdpowiedzUsuńNo to chyba prawda niestety... ale zakup działeczki 300m nad jakimś spokojnym jeziorkiem to wcale nie ogromny wydatek na miarę ciężkich kredytów ;) Dlatego marzyć można jak najbardziej... i pracować też trzeba, motywację mieć, cel... chęci! :) Działajmy więc!
UsuńJakbym znalazła takie ogłoszenie w swojej okolicy, to ani chwili bym się nie wahała. Mimo wszystko widzę tam wyraźnie moje heteroseksualne szczęście ;)
OdpowiedzUsuńA może by tak dalej się zagnieździć ? :)
Usuńgdyby nie to co trzyma mnie tu i teraz popędziłabym na oślep do tego Pana z ogłoszenia, do tego siedliska magicznego
OdpowiedzUsuńMa w sobie to coś, nie? ;) no przyciąga!
UsuńTeż mi się marzy takie odludkowo... Wierzę, że kiedyś się spełni...;)
OdpowiedzUsuńJa również WIERZĘ!
UsuńWidziałam to ogłoszenie na fb ale jakoś mi się mocno nie spodobało:(
OdpowiedzUsuńZa to Ty napisałaś pięknie, warto marzyć a nawet wizualizować marzenia. Tylko trzeba to robić bardzo dokładnie, bo...mogą się spełnić:)
To ogłoszenie pobudziło moją wyobraźnię - w 100%. I tak oto dzięki niemu na mojej liście marzeń pojawiło się kolejne :)
Usuńczy on jest jeszcze wolny??;))) jak tak to chcę jego numer;P;P;P;P;P;P
OdpowiedzUsuńKochana w ogłoszeniu jest numer telefonu - wal śmiało! ;)
UsuńJa mieszkam na wsi.. mam tą swoją przestrzeń.. jednak czasami myślę o kupnie czegoś.. gdzieś.. na końcu świata.
OdpowiedzUsuńchyba wiele z nas chciałoby się czasami zaszyć! w dziczy, w pustkowiu, i korzystać z życia jak nie korzystamy na co dzień!
UsuńAleż się rozmarzyłam... choć mi się tak naprawdę marzy domek nad oceanem
OdpowiedzUsuńOooo ! No to daleko sięgasz Kochana, daleko !
UsuńMarzenie :-) Choć nie możemy narzekać bo mamy spory ogród za domem to jednak mieszkamy w centrum. A mąż często wspomina, że chciałby tak wyjechać na wieś na stałe, za miasto. Żyć swoim rytmem
OdpowiedzUsuńMy też nie powinniśmy narzekać, mieszkamy na wsi, mamy dużą działkę, której ogrodem nazwać nie można. Żyć swoim rytmem - to jest to!
UsuńWiesz.. ja wierzę, że KAŻDE, absolutnie każde marzenie da sie zrealizować. O ile mocno się w jego realizację wierzy :)
OdpowiedzUsuńMatylda masz rację ! Absolutnie jestem takiego samego zdania... I wiesz, mam to do siebie, że marzę o takich rzeczach przyziemnych dość - na wyciągnięcie ręki, które nie są na liście obowiązujących potrzeb. Chyba rozumiesz, prawda? ;)
UsuńWOW!!! takie ogłoszenie chyba by każdego skusiło :) Na komary sa sposoby, kiełbaska z grilla czy jeszcze lepiej z ognicha-miodzio! Dzieciaki szalejące przez cały weekend, by z nowymi siłami wrócić do codzienności, np w bloku :) Marzenie! Mieszkam co prawda w domu z ogródkiem, ale jeziora mi brak :)
OdpowiedzUsuńGrill nie smakuje tak samo jak nie ma komarów ;P
UsuńBardzo piękne plany. Miło się czyta o czyichś planach. Można sobie wtedy pomarzyć. Natchnąć się do zrobienia czegoś na co nie było nas wcześniej stać i powoli, małymi krokami starać się spełniać to małe szaleństwo. Cudowny wpis Kochana :)
OdpowiedzUsuńWidzisz... mnie do swoich przemyśleń natchnęło ogłoszenie.. może mój wpis natchnie kogoś innego? ;)
UsuńMy właśnie na co dzień mieszkamy w podobnej okolicy.Ale i miasto niedaleko😉 Dzicz jest fajna, jeśli i cywilizacja w pobliżu.
OdpowiedzUsuńTo prawda... zdecydowanie. Ale mi się marzy woda.. i pomost... i żaglówki, rowerki wodne, kajaki :) No cóż poradzę :P zachciało się babie!
UsuńMartynko chyba mi nie dodało odpowiedzi, w razie czego skasuj jedną ;)
OdpowiedzUsuńPisałam, że parę dni temu trafiłam na podobne gospodarstwo koło nas, i tak do M. powiedziałam, że może zamiast się budować to kupimy coś takiego - gospodarstwo nad jeziorkiem ;) Wiejski domek, zabudowania gospodarcze w których znalazło by się miejsce na naszą małą firmę, a u góry można zorganizować pokoje. Pokoje na wsi głównie dla rodzin z dziećmi, aby maluchy nie tylko nasze miały okazję się wyszaleć. Może jakaś kurka, króliczek do pogłaskania, wieczorem ogniska nad brzegiem jeziorka. Ale M. powiedział, że w gorączce wymyślam ;) Może zmieni zdanie, bo ja się nakręciłam ;)
Jezu jakie to cudowne plany!!!! Zróbcie to! Zróbcie to!
Usuńmam nadzieję, że niebawem napiszesz mi, że się udało przekonać męża... jestem przekonana, że to będzie jedna z lepszych decyzji :) jeśli czujecie to oczywiście
Na razie udało mi się namówić M. na odwiedzenie tego miejsca jak się wykurujemy ;)
Usuńgorzej, że rząd chce wprowadzić ustawę, że osoba nie będąca rolnikiem nie może kupić ziemi, więc jeśli nam się spodoba to coś czuję, że czekają mnie znowu studia podyplomowe tym razem z rolnictwa hahaha ;)
My mamy domek w lesie, niedaleko od naszego miejsca zamieszkania, może z 40 km, ale nie często tam zaglądamy. Miejsce potrzebuje sporego odświeżenia, ale mogłoby być na prawdę piękne. Po przeczytaniu Twojego wymarzonego miejsca wiem, że ten nasz domek też mógłby tak wyglądać, ale jest kilka "ale", rodzinnych "ale". Może kiedyś uda nam się zrobić z niego miejsce, gdzie będziemy chcieli spędzać każdy weekend :)
OdpowiedzUsuń