Zakupy z dzieckiem to nie lada wyczyn. Gdyby tak można było urządzić dom nie wychodząc z niego...
Jesteśmy na etapie urządzenia domu. W głowie mi się nie mieściło ile km przejedziemy w poszukiwaniu glazury idealnej, ile zastanawiać będę się będę jaką kupić farbę (uwaga: BIAŁĄ!) i ile czasu spędzę nad przeglądaniem ofert sklepów z artykułami budowlanymi. Jesteśmy niemalże na finiszu ale powiem Wam, czasami odechciewa się! Gdyby tak można było urządzać dom nie wychodząc z niego... żyjemy w dobie internetu i korzystamy z udogodnień zakupów online oczywiście, ale pewne rzeczy trzeba zobaczyć na żywo, trzeba dotknąć, porównać z innymi i potargować się używając swojego uroku osobistego ;)
Zanim spakujemy rodzinę, zanim sama właduję się do auta mija co najmniej godzina - i nie przeczę winna jestem ja, bo to JA gdy tylko zamykam za sobą drzwi samochodu przypominam sobie kolejno o rzeczach, których nie wzięłam, a które są przecież niezbędne. Najpierw wracam się po smoka, potem po telefon, następnie stwierdzam stwierdzam, że jednak wezmę jakąś bluzę gdyby nagle zrobiło się chłodniej a koniec żałuję, że założyłam buty na obcasie bo już mnie nogi bolą chociaż jeszcze nie ruszyliśmy z miejsca! Nim wyjedziemy mężowi wychodzi żyłka na czole a Oli najchętniej wyskoczyłby z auta. No właśnie, przy okazji Oliego - zakupy z dzieckiem to wyczyn! Jazda czasem również. Szukamy więc złotego środka na znudzenie i zniecierpliwienie. Dziś w trasie na zakupy znudzonego Oliwierka uratowała mała czerwona furkę od cioci Asi. Jakież ciekawe są te małe kółeczka, jak fajnie otwiera się i zamyka metalowe drzwiczki, ile czasu spędzić można na dostaniu się do mikroskopijnej kierownicy! Moje dziecko zniknęło!
A Wy jakie macie sposoby na zajęcie swoją pociechę w podróży ? :)
My zawsze zabieramy jakiekolwiek przekąski i dajemy radę dojechać do celu ;) ps. Oli już chodzi?
OdpowiedzUsuńPrzekąski to bardzo dobre rozwiązanie :) Chociaż niestety często zabrać trzeba dodatkowe ubranie :P
UsuńOli chodzi - jeśli tak to bieganie i przewracanie się można nazwać. Najbezpieczniej jednak czuje się gdy trzyma nas za paluszek - wszędzie nas ze sobą ciągnie :)
tak masz rację zwykle nie lada wyczyn. ja by nie musieć wracać się po coś kiedy już wychodzimy.....pakuję wszystko i planuję parę godzin przed. łącznie z tym w co ubiorę dzieci. musi być wszystko zaplanowane i przygotowane parę godzin wcześniej. inaczej nie dam rady;)))) ale dzieci już starsze nie trzeba brać tyle rzeczy co z maluszkiem. ale i tak jestem zdania że podróż jakakolwiek by nie była czy tylko na zakupy czy gdzieś dalej - potężne wyzwanie logistyczne dla matki
OdpowiedzUsuńRuda to jesteśmy do siebie podobne :)
UsuńW krótkiej podróży wystarczają nam zabawy w stylu: co jest za oknem: przejeżdżające autobusy, dymiące kominy - wszystko zależy od inwencji twórczej matki, albo babci ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli jedziemy w dłuższą podróż niż 2 godziny, bajki na dvd. Mamy zestaw podróżnika, takie których Lila nie ogląda często. Ale jak jest czasem problem, to musimy jechać "na Lilkowym sygnale" ;) różnie bywa :)
Podróże to nie jest dla nas częsty problem... ale problemy się zdarzają. Niestety nie zawsze jest humorek, nie zawsze jest cierpliwość. Ostatnio coraz trudniej zasnąć mu w aucie może przez to nasze ciagłe gadanie :P
UsuńOj ciężko podróżować szczególnie z dwójką dzieci :) U córki sprawdza się komórka i gry. Syn obgryza stopki :) Zapraszam do mnie. Zmieniłam adres ale mam nadzieję, że nie będzie problemu z przekierowaniem :)
OdpowiedzUsuńkomóra to lek na wszystko moja droga - nawet dla takiego bobasa jeszcze jak mój :) Zaraz do Ciebie przybędę - dawno nie byłam :)
UsuńBasia zabiera zawsze w drogę swoją ulubioną książkę z koniami. Tak, to fanka tych czworonogów :) Zawsze jej czas szybko zleci , i bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńMa pasję Basia :) To piękne.
UsuńOli ma też swoją ulubioną książkę: KŁAMCZUCHA :) jak on się bardzo cieszy gdy ją czytamy
U nas też autka królują :) Chociaż i tak mamy luz, bo dzieci nam zazwyczaj po prostu zasypiają, a jak jakieś pilne zakupy, że musimy iść obydwoje, to Eryk zostaje u dziadków (ponieważ z nim zastanowienie się nad czymś jest po prostu niemożliwe), a Lilka grzecznie w wózku siedzi;)
OdpowiedzUsuńMój Oli ostatnio ma problemy z zasypianiem w aucie - chociaż dotychczas nie było z tym problemu :) No cóż... chyba przestaje lubić zakupy :P
UsuńMy śpiewamy bo czasem samo słuchania radia nie wystarczy. Czasem wystarczy książeczka, a czasem po prostu widoki za oknem. W kryzysowej sytuacji często ratuje nas, "Idzie rak, nieborak" :D
OdpowiedzUsuńU nas w ogóle jest problem z jazdą samochodem. juz od roku. Co prawdo ostatnio dał sie zauważyć jakiś postęp dla ma razie nie zapeszam ;) dlatego na wyjazd do teściów (2godz) drogi przyjeżdża po nas dziadek, dużym samochodem, gdzie siedzę za młodsza corka i robię z siebie pajaca przez cała drogę. :/ śpiewam, daje kabelki, chusteczki, telefon, pokazuje obrazki, chowa sie,daje pic, jeść, robię kuku, prycham i parskam... Masakra...
OdpowiedzUsuńNasza Jaśmina nie przepada za samochodem, zawsze mam ze sobą przekąski i kilka zabawek, ale pezerazliwy płacz jest nie do zwalczenia. płacze tak dopóki nie zaśnie. najczęściej podróżujemy w nocy, a o wspólnych zakupach możemy zapomnieć - przynajmniej na razie. :/.
OdpowiedzUsuńMuzyka, książeczki, przegryzki. Na bardzo długie podróże (np. nad morze) - DVD.
OdpowiedzUsuńU nas sprawdza się ciągnięcie przez Hanuszę koszyka. Przyznam się bez bicia, że podczas zakupów wypełnia go po brzegi, podczas gdy ja wypełniam swój a przy kasie płacimy tylko za jeden:)
OdpowiedzUsuńHeh... ja też wracam się po milion razy przed wyjściem, bo to, bo tamto, bo zapomniałam, bo to też się przyda :) Ale syn w miarę dobrze znosi zakupy... ma to po mamusi :)
OdpowiedzUsuńJeszcze chwila, jeszcze moment i będziecie mieli za sobą urządzanie. Co do gadżetów podróżnych dla chłopców to polecę Ci garaż podróżny od CraftKasia - kiedyś pokazywałam na blogu. Jest to ulubiona zabawka mojego synka, nie zastąpiona w podróży, ostatnio na wyjazd kupiłam maluchom stoliki podróżne i okazały się również fajną sprawą bo wszystkie zabawki są na miejscu nie trzeba po nie sięgać :)
OdpowiedzUsuńPrzedostatnie zdjęcie! Jaki ON jest UROCZY! Ciacho :)
OdpowiedzUsuńU nas zakupy to max. godzina, później to alpejskie wyczyny z dzieckiem na głowie/plecach/rękach itp. Także ostatnio wszystko robimy sprintem.
Kiedyś tu: http://dzieciochatki.pl/wakacje_z_dziecmi/76/zabawy_z_dzieckiem_w_podrozy.html znalazłam mnóstwo pomysłów na podróż z niemowlakiem, dla starszych dzieci też coś się znajdzie.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Waszych wnętrz :)
OdpowiedzUsuńPodczas podróży sprawdzają się książeczki, samochody i przekąski. Oczywiście rzeczy z mamy torby typu błyszczyk czy szczotka do włosów.
U mnie w samochodzie jest masakra, bo dzieciaki bardzo szybko są znudzone jazdą. W sklepach ogólnie nie jest źle, chyba że są to lumpeksy. Wtedy już od progu krzyczą, że nie wchodzimy i robią i wstyd :-P
OdpowiedzUsuńJa zawsze mam torbę zabawek i daję pojedynczo :) Inaczej jesteśmy przegrani. Obowiązkowe są też przystanki na rozprostowanie kości (przy długiej jeździe).
OdpowiedzUsuńU nas królują zabawy słowne i zainteresowanie dzieci tym co za oknem, jakiś czas temu robiłam o tym wpis, nawet kilka blogerek opowiedziało o swoich sposobach, gdybyś chciała to zapraszam na bloga, bo nie chce spamować w komentarzu :)
OdpowiedzUsuńDla wielu jednka to nie podróż do, ale podróż po sklepie z dzieckiem jest o wiele bardziej problematyczna... Jakieś sposoby na zakupy z dzieckiem, by maluch był zadowolony i rodzice też? :-)
OdpowiedzUsuńOj zakupy z moim małym to niekiedy prawdziwy wyczyn.
OdpowiedzUsuń