Ja już Wam pisałam - minimalizm w wyprawce Leo nie przejawia się na pewno w ilości produktów, ale w kolorach i wzorach. Bardzo stonowane - tak jakoś wyszło, bo tak lubię najbardziej :) Minęły już 3 miesiące od narodzin Synka. Okres noworodkowy mamy za sobą. Z czego jestem najbardziej zadowolona? Co ułatwiło mi ten czas? To będą produkty/gadżety, które naprawdę mi się sprawdziły w tej wyprawce :) Przechodząc do sedna, pomijając długie wprowadzenie - oto one!
To jedna z tych rzeczy, do której przekonałam się dopiero teraz! Przyznaję, że Oliwierka ani nie otulałam, ani nie nosiłam w beciku. Wydawało mi się to takie staromodne. Poważnie! Staromodne! A teraz? Genialna rzecz. Noworodek w pierwszych chwilach po porodzie potrzebuje otulenia, lekkiego skrępowania, które pozwoli mu poczuć się dokładnie tak, jak czuł się w łonie matki. Ciepło + ciasno = przytulnie. To naprawdę działa! Noworodek nie potrafi zapanować nad swoimi kończynami. Rozbiegane nóżki mogą przeszkadzać nawet podczas jedzenia czy zasypiania... otulanie ma naprawdę wiele zalet! Zaręczam!
Posiadamy ich wiele, w różnych wzorach, bo w pierwszych tygodniach życia służyły nam w zasadzie jak ubranko - pod spód wystarczyły tylko body i skarpety. Latem przydadzą się jako delikatne przewiewne okrycia.
Dwa otulacze od góry, które widzicie na zdjęciu to marka Lodger - multifunkcjonalne! Idealne jako narzuta na wózek z budką, ręcznik po kąpieli, pieluszka, prześcieradełko do łóżeczka lub kołyski, lub nawet jako lekki kocyk w ciepłe dni, mega chłonne. Możecie je nabyć tu: KLIK
Posiadamy ich wiele, w różnych wzorach, bo w pierwszych tygodniach życia służyły nam w zasadzie jak ubranko - pod spód wystarczyły tylko body i skarpety. Latem przydadzą się jako delikatne przewiewne okrycia.
Dwa otulacze od góry, które widzicie na zdjęciu to marka Lodger - multifunkcjonalne! Idealne jako narzuta na wózek z budką, ręcznik po kąpieli, pieluszka, prześcieradełko do łóżeczka lub kołyski, lub nawet jako lekki kocyk w ciepłe dni, mega chłonne. Możecie je nabyć tu: KLIK
Lullalove - moi ulubieni! Szczoteczka służy naim naprawdę długo i używana jest często - bo moje chłopaki przyznaję, mają bujne włosy. Szczoteczka z naturalnej szczeciny z drewnianą rączką. Nie jest mięciusieńka, jest idealna! Naturalna gąbka morska, mięciusieńka, delikatna, bezpieczna i pięknie pieni :) Mam też swoją do makijażu!
Ta żyrafka to kultowa zabawka! Absolutnie się nie dziwię:) nie wiem co w sobie ma, że dzieci ją tak uwielbiają - bo faktycznie tak jest. Od 2 tygodni absolutnie cały czas w użyciu. Żałuję, że nie mam mniejszej wersji - takiej mega kieszonkowej. Naprawdę polecam! Krążyły opowieści o tym, że dostaje się do niej bród przez otwór - zakleiłam klejem na gorąco - jak wszystkie tego typu zabawki. Żyrafkę Sophie kupicie TU
Na ten pierwszy okres życia - koniecznie z wkładką. Bardzo wygodna forma kąpieli. Twój maluszek leży sobie w wygodnej pozycji - Ty masz możliwość umycia go w każdej fałdce. Wygodny stojak, który nie zmusza Cię do schylania się. Praktyczny odpływ z rurką, uchwyt na słuchawkę prysznicową - bardzo fajne i przydatne patenty. Wprawdzie w kąpieli powinności czyni tata, mogę śmiało powiedzieć - wybierając jeszcze raz wanienkę - wzięlibyśmy tą samą! Potwierdzone słowami męża :)
Przyznaję - uległam modzie w tej kwestii. Chociaż, niekoniecznie te kauczukowe smoczki się wszystkim podobają. Przekonał mnie fakt, że są naturalne, wykonane z jednego tworzywa, trudno je przegryźć. Posiadamy kilka - ten, Natursutten to nasz nr 1. Rozmiar S jest odpowiedni w pierwszych miesiącach życia. Możecie go kupić TU. Smoczek to dla mnie swojego rodzaju wybawienie od ssaka. Niektóre niemowlęta mają silną potrzebę ssania, i traktują naszą pierś jak smoczek. Niestety trudno sobie na to pozwolić mając jeszcze jednego malucha w domu i obowiązki związane z domem. Pierś jest zawsze namber łan :), ale trzeba też żyć! Także smoczek musi u nas być!
Takich udogodnień nie mieliśmy, gdy Oli był mały. Mieszkają wówczas w jednym pokoju z kuchnią nie było możliwości, by taki sprzęt ustawić. Teraz tego problemu nie było :) Elektroniczna huśtawka to naprawdę przydatny gadżet jeśli chodzi o zajęcie dziecka. Każda matka da wiele za chociaż pół godziny dla siebie - ja mam tą możliwość. Uruchamiam jednym przyciskiem, ustawiam jedną z melodyjek, i pozwalam by ukołysała moje dziecko... Nasza huśtawka to Moby-System - model TINA. Pięknie wykonana, niekrzykliwa i funkcjonalna. Możecie ją dostać bezpośrednio u producenta: TU.
Laktatory Medela - czytaj więcej.
To taka rzecz, która jest w każdej wyprawce. Ciepłe, milutkie, przewiewne, tkane, plecione... jest ich całe mnóstwo! To taka rzecz, obok której nie da się przejść obojętnie. Kiedyś pokaże Wam wszystkie - dziś namiastka, ostatnie nowości firmy Trilli, którym robiliśmy zdjęcie. Do kupienia na ich stronie www.
Jeśli chodzi o sypialnię - to nr 2! Zaraz po kołysce. Dzięki niej mam możliwość poleżenia porankiem w łóżku dłużej. Wystarczy jeden ruch dłonią by na długo wprawić ją w ruch. To dzięki swojej lekkości przez długi czas będzie wirować nad naszym maluchem. Bez zbędnego mechanizmu. Jest delikatna i oryginalna - dodatkowo to piękna ozdoba sypialni! Karuzelę halolalo kupicie na ich stronie www.
Kosz Mojżesza Mamas&Papas - jedna z najlepszych rzeczy wyprawkowych! Jest na parterze, na tarasie, jeździ z nami do rodziny. Gdy Leo zasypia spokojnie mogę go przenieść w inne miejsce nieprzerywając snu. Plusem jest to, że dzięki biegunom wystarczy jeden ruch dłonią, by znów utulić dziecko do snu. To taki gadżet, który polecę każdemu rodzicowi! Mamy kosz z zestawem pościelowym - do kupienia TU.
A jakie są Wasze najlepsze gadżety dla noworodka?
PS: na pewno zapytacie o zegar: jest z home-you.com
U nas Majka nie cierpiała otulaczy! A ja tak się starałam ;) Mimo to zaopatrzyłam się w kilka sztuk, najwyżej posłużą jako pieluszki. Huśtawka - bez niej nie wyobrażam sobie macierzyństwa, serio :) Teraz poszukuję kocyka idealnego, bo po Majeczce mam same grube, zimowe.
OdpowiedzUsuńPiękna ta karuzela :) Sama robię takie filcowe kuleczki i uwielbiam nimi wszystko ozdabiać :)
OdpowiedzUsuńZdradź jeszcze patent na przekonanie dziecka do smoczka i będzie super... Mam w domu osobnika, który jak tylko poczuje smoka w buzi zaczyna się dławić i wymiotuje. Niestety, mama jest najlepszym smoczkiem jaki kiedykolwiek wynaleziono :(
OdpowiedzUsuńPiękna ta Wasza wyprawka <3 ;)
Jak przeglądam oferty sklepów, to uderza mnie ilość kolorów i wzorów w produktach dla niemowląt. Dlatego bardzo podoba mi się, jak skompletowałaś wyprawkę - jest nie tylko praktycznie, ale i estetycznie, bez przeładowania bodźcami. Nie oszukujmy się - kolor kocyków czy wygląd huśtawki mają większe znaczenie dla mamy niż dla noworodka ;) dobrze że producenci zaczęli o tym myśleć.
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania! Naprawdę trafiłaś w sedno. Oczywiście - dzieci kojarzą nam się z barwami, kolorami. Można, jak najbardziej - ale ja tego osobiście nie czuję. Oli sam wybiera sobie już zabawki, i kolor i plastik w nich jest. Przyszedł na to odpowiedni czas :) Fajnie mieć neutralną bazę do tych wszystkich kolorowych drobiazgów :)
OdpowiedzUsuńWiesz, moje chyba takie ssaki :P Wszystko im odpowiada. Oboje smoczka dostali w szpitalu - z tym, że Leo dopiero po wyjściu zaczął z niego korzystać - wcześniej wystarczyła mama, bo byłam TYLKO JEGO!
OdpowiedzUsuńCóreczka mojej kuzynki natomiast pokochała smoczek dopiero mając 8 miesięcy.
Grube i zimowe też sie przydadzą, ale fajnie jest kupować nowe :) no nie ma co ukrywać :P
OdpowiedzUsuńŚliczna ta Wasza wyprawka, chociaż fenomenu wanienki Beaba nie rozumiem. Do kocyków mam słabość i Emil miał ich chyba z 7 :) A u nas mobil wisi w nogach łóżeczka, dlaeko w górze i jest z filcowych balonów :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że starszaki też nie chciały na początku smoczka, ale żadne z nich nie robiło takiego cyrku jak Nelcia. Trudno, do 8 miesięcy jeszcze mamy trochę czasu ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakoś przetrwasz :P
OdpowiedzUsuńKocyki to słabość wielu mam :P Zresztą - wszystko jest słabością mam - noworodki całkiem niewiele mają tu do powiedzenia :P
OdpowiedzUsuń